Pierwszego grudnia swoją premierę miał najnowszy serial produkcji Netflixa pod tytułem „Dark”. Wyprodukowany i zrealizowany w Niemczech, jest niezwykle mrocznym i tajemniczym kryminałem z elementami science fiction.
Już po pierwszym zwiastunie pojawiły się liczne opinie jakoby „Dark” miało być europejską wersją słynnego i uwielbianego „Stranger Things”. Czy porównania do największego hitu Netflixa okazały się słuszne? O tym za chwilę.
Serial rozgrywa się w małym, niemieckim miasteczku. Z pozoru
historia opiera się na wątku zaginięć młodych chłopców, jednakże równolegle przedstawia
skomplikowane relacje między bohaterami, ich skrywane sekrety, a także porusza
temat naszego przeznaczenia i tego w jakim stopniu możemy wpływać na własny los.
To opowieść wielowątkowa, kręcąca się wokół nadprzyrodzonych zdarzeń, która z
czasem łączy się w jedną całość. Ciężko powiedzieć o tym serialu coś więcej,
tak aby nie zdradzić Wam zbyt wiele i nie popsuć przyjemności płynącej z oglądania
tej produkcji. Równie ciężko jest jednoznacznie określić gatunek nowego serialu
Netflixa. Na pozór jest to kryminał, szybko jednak okazuje się, że nie brakuje
w nim elementów science fiction, a także ludzkich dramatów, ostatecznie wszystko
to trzyma nas w napięciu jak najlepszy thriller.
Od samego początku cieszyło mnie, że twórcą „Dark” jest
Baran bo Odar, odpowiedzialny za świetny kryminał pod tytułem „Cisza” oraz film
„Who Am I. Możesz być kim chcesz”, uznawane za pierwowzór serialu „Mr. Robot”.
Obie produkcje były poprowadzone w ciekawy sposób, intrygowały i przypadły mi
do gustu. Jego współpraca z Jantje Friese okazała się strzałem w dziesiątkę,
bowiem Dark to prawdziwy majstersztyk, gra w nim wszystko począwszy od genialnego
scenariusza, w którym próżno szukać luk fabularnych, przez świetne, pełne mroku
zdjęcia, kończąc na fantastycznej muzyce, potęgującej napięcie bijące z każdej
strony. Na pochwałę zasługują także aktorzy, obsada jest świetnie
skompletowana, każdy idealnie wpasowuje się w swoją rolę, realistycznie oddając
rzucające bohaterami emocje, w sposób wyważony, w żadnym stopniu
nieprzesadzony. Wszystko to buduje niepowtarzalny, wyśmienity klimat. To za
jego sprawą serial wciąga, uzależnia i zachwyca.
Podobieństwo do wspomnianego wcześniej „Stranger Things”
jest jedynie pozorne. Może i jest to opowieść opierająca się na wątkach
nadprzyrodzonych, mająca miejsce w małym miasteczku, gdzie właśnie zaginął
chłopiec. Ale na tym podobieństwa się kończą. Historia jest poprowadzona
zupełnie inaczej, opiera się na innych fundamentach, a mrok i tajemnica wręcz
wylewają się z ekranu, nie pozostawiając miejsca na prostą rozrywkę czy
sentyment, który bądź co bądź jest podstawą i głównym atutem „Stranger Things”.
„Dark”, z towarzyszącą mu gęstą
atmosferą zdecydowanie bliżej do skandynawskich kryminałów, niżeli
nostalgicznej wizji braci Duffer.
„Dark” nie rozczarowuje, a zachwyca, to serial który bezpowrotnie wciągnie
każdego kto lubi złożone i niekonwencjonalne produkcje. To przede wszystkim
serial, który wymaga od widza pełnej uwagi, skupienia, nie tylko pustego i bezsensownego
wlepiania oczu w ekran. Ten rok bez wątpienia obfituje w dobre seriale, jednak
to „Dark” pozostał w mojej głowie najdłużej, pozostawiając po sobie wiele pytań
i ogromną chęć na więcej.
0 komentarze:
Prześlij komentarz