Na ekrany naszych kin zawitał najnowszy film Stevena Soderbergha „Niepoczytalna”. Obraz ten jest bez wątpienia pozycją wyjątkową ze względu na sposób jego realizacji, bowiem nie co dzień zdarza się aby tak ceniony twórca decydował się w całości wyreżyserować produkcję smartfonem. Czy ten eksperyment zdaje egzamin? O tym za moment.
„Niepoczytalna” to opowieść o młodej kobiecie, osiągającej
sukcesy i próbującej uporać się mroczną przeszłością. Sawyer, bo tak ma na imię
główna bohaterka, zaczyna życie od nowa, z dala od rodziny i przyjaciół do
czego została zmuszona przez nękającego ją stalkera. Pełna lęków i osamotniona
w nowym otoczeniu postanawia poszukać pomocy u psychologa, nie wiedząc jeszcze
do jakich zawiłości w jej życiu to doprowadzi.
Steven Soderbergh po raz kolejny porusza się wokół tematu służby
zdrowia, ukazując nieprawidłowości i słabości amerykańskich szpitali
psychiatrycznych i firm ubezpieczeniowych. Pokazuje też tragiczne skutki
nierozważnych posunięć oraz jak ciężka
potrafi być walka z wszędobylską biurokracją.
Brzmi intrygująco, niestety po chwili zauważamy, że fabuła jest
pełna banałów i dobrze już wszystkim znanych zabiegów. Na próżno szukać tu
zaskakujących zwrotów akcji, uraczeni za to zostaniemy posunięciami typowymi dla podrzędnego kina grozy.
Zdjęcia realizowane smartfonem sprawiają, że produkcja
bez wątpienia wyróżnia się pod względem estetycznym. Co poniektóre ujęcia, w
szczególności te z bliska, wywołują pewne poczucie dyskomfortu, wprowadzają dość klaustrofobiczną atmosferę,
dzięki czemu możemy lepiej wczuć się w sytuację bohaterki. Efekt ten pogłębiany
jest przez dość niestandardowe oświetlenie filmu oraz ujęcia pod zaskakującym
kątem. Widoczna ziarnistość czy brak głębi nie należą w tym przypadku do wad,
nadają jedynie całości jeszcze bardziej surowy klimat. Te niestandardowe zabiegi
sprawiają, że czujemy się bliżej filmu, jego fabuły, zupełnie jakbyśmy byli
podglądaczami.
W rolę Sawyer Valentini wciela się Claire Foy, która świetnie
się wczuła w graną przez siebie postać i to w głównej mierze dzięki niej wciągamy
się w historię przedstawioną na ekranie. Fantastycznie ukazuje wściekłość
połączoną ze strachem i niepewnością, a wraz z biegiem czasu paranoja ukazana
przez nią na ekranie zaczyna nam się udzielać. Towarzyszący jej na ekranie Joshua
Leonard sprawdza się niestety słabo. Świetnie natomiast wypadają sceny, w
których na ekranie pojawia się pełna szaleństwa postać grana przez Juno Temple, będąca poniekąd
przeciwieństwem głównej bohaterki. Rozczarowała
mnie niestety gra aktorska reszty obsady, która w połączeniu ze specyficzną
realizacją daje efekt bardziej przypominający kolejną produkcję
paradokumentalną niżeli pełnoprawny film fabularny.
„Niepoczytalna” niewątpliwie jest ciekawym eksperymentem,
czymś czego w kinie dotychczas nie widzieliśmy, ale czy pomijając nietypową
formę filmu wciąż jest on produkcją wartościową i wartą uwagi? Moim zdaniem nie
do końca. Fabuła może i na pierwszy rzut oka jest intrygująca, jednak im dalej
tym bardziej poszczególne elementy zawodzą, a całość najzwyczajniej rozczarowuje.
Produkcja ta ma jednak pewien niezaprzeczalny atut, jest nim wybijający się z
niej komunikat, że przy dobrych chęciach i zaangażowaniu, każdy z nas może
nakręcić całkiem niezły film. I tym optymistycznym akcentem się dzisiaj z Wami pożegnam.
Moja ocena: 5/10
Źródło zdjęć: https://www.imdb.com
Wartościowy artykuł, pokazujący, czego się po tym filmie spodziewać.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie filmy, więc na ten z całą pewnością również się zabiorę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Justyna z http://livingbooksx.blogspot.com