Każdego roku w Oscarowych
propozycjach odnaleźć można jakąś perełkę. W tym roku jest nią dla mnie bez
wątpienia Manchester by the Sea w reżyserii Kennetha Lonergana. W filmie
przedstawiona została historia nieszczególnie sympatycznego dozorcy imieniem
Lee, który w wolnym czasie nie stroni od alkoholu i pijackich bójek. Fabuła
rozpoczyna się w chwili, gdy główny bohater dowiaduje się o śmierci swojego
brata i powraca w rodzinne strony. Na miejscu okazuje się, że zgodnie z ostatnią wolą zmarłego brata, to on ma zająć się opieką nad jego dorastającym synem
Patrickiem.