Blog o filmach, serialach i szeroko pojętej kinematografii.

niedziela, 2 grudnia 2018


"Narodziny gwiazdy"


W tym tygodniu na ekrany naszych kin zawitał jeden z najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów tego roku oraz murowany kandydat do przyszłorocznych Oscarów. „Narodziny gwiazdy” to muzyczny melodramat z Lady Gagą i Bradley’em Cooperem w rolach głównych. Czy ten duet podbije serca milionów? I jak poradziła sobie w tej roli Lady Gaga? O tym w dalszej części recenzji.


"Narodziny gwiazdy"


Muszę przyznać, że "Narodziny gwiazdy" to film, na który czekałam z czystej ciekawości i do którego podchodziłam z pewną rezerwą. Po pierwsze na ekranie Bradley Cooper, którego ostatnie występy zadziałały na mnie zniechęcająco, w dodatku postanowił jeszcze na ekranie śpiewać. Po drugie wspomniany już aktor postanowił zrobić z tego filmu swój reżyserski debiut. Po trzecie Lady Gaga, której talentu aktorskiego jakoś dostrzec nie potrafiłam. Po czwarte to po raz kolejny wałkowanie świetnie już wszystkim znanej historii, bowiem „Narodziny gwiazdy” to film, który na ekranach był już kilkukrotnie, po raz pierwszy w 1937 roku, następnie w 1954 i 1976 roku. Natomiast w 1932 roku ukazała się produkcja z identyczną fabułą, jednak pod tytułem „What Price Hollywood?”. Jeśli zagłębimy się bardziej znajdziemy również bollywoodzką wersję tego filmu. Fabuła w każdym z nich różni się jedynie drobnymi szczegółami i elementami charakterystycznymi dla danych czasów.

"Narodziny gwiazdy"

Najnowsza wersja opowiada o początkującej wokalistce Ally, która nie może odnieść sukcesu w wielkim świecie. Wszystko zmienia się, gdy na jej drodze staje Jackson Maine, podupadający gwiazdor muzyki country, który diametralnie odmieni nie tylko jej karierę, ale i życie uczuciowe.

"Narodziny gwiazdy"

Bez wątpienia więc jest to odgrzewany kotlet, jednak jaki smakowity. Fabuła jest na tyle uniwersalna, że się nie starzeje i zapewne jeszcze latami twórcy będą z niej korzystać. Tak jak w tym przypadku wystarczy ją jedynie odświeżyć, dostosować do obecnych realiów i gotowe. Trzeba to jednak zrobić perfekcyjnie, z pomysłem i przede wszystkim z sercem, a widzowie na całym świecie oszaleją z zachwytu. I choć możemy poczuć się tą historią lekko znudzeni to wciąż będzie nas tak samo wzruszać i zachwycać.

"Narodziny gwiazdy"

„Narodziny gwiazdy” to jednak przede wszystkim poruszająca opowieść o miłości. Po raz kolejny o miłości wielkiej, lecz nieidealnej. To również historia o ludziach z pasją, którzy podporządkowali jej całe swoje życie. Nie bez znaczenia jest tutaj także destrukcyjny wpływ uzależnień głównego bohatera zarówno na jego karierę jak i relacje miłosne czy rodzinne. Dzięki temu film ukazuje nie tylko jaki wpływ może mieć na nas uczucie do drugiego człowieka, ale także jak wiele zmieniają wszelkie uzależnienia. Szkoda jedynie, że niektóre wątki, szczególnie w drugiej części filmu zostały potraktowane zbyt pośpiesznie, tracąc przy tym swój wydźwięk. 

"Narodziny gwiazdy"

Przy okazji tego filmu wiele dobrego mówi się o występie Lady Gagi i słusznie, bo to co pokazuje na ekranie zasługuje na wszelkie pochwały i nagrody. Jej kreacja jest pełnokrwista, wiarygodna, a wokalistka zachwyca głosem. Pokazuje, że jest prawdziwą diwą, która może podbić świat kina równie imponująco jak podbiła świat muzyki. Nie gorzej jednak wypada towarzyszący jej Bradley Cooper, którego kreacja była dla mnie równie zaskakująca i przekonująca. O dziwo poradził sobie nawet ze śpiewaniem, choć nie dorasta w tej kwestii do poziomu Lady Gagi. Niewątpliwym plusem produkcji jest również świetna chemia pomiędzy aktorami. Oboje elektryzują i tworzą napięcie, które udziela się także widzom czekającym na finał tej poruszającej opowieści, a wykreowana przez nich relacja wydaje się być niezwykle autentyczna. 

"Narodziny gwiazdy"

Jeśli chodzi o techniczną stronę filmu warto zwrócić uwagę, że to debiut reżyserski Bradley’a Coopera i trzeba przyznać, że za kamerą radzi sobie zadziwiająco dobrze. Wszystko jest tutaj dopracowane, skrojone jak na miarę. Po tym filmie jest już nie tylko aktorem przyciągającym do kin miliony widzów, ale także świetnie zapowiadającym się reżyserem, bowiem ze świecą szukać tak udanych debiutów. Rewelacyjnie wypadają również sceny muzyczne, szczególnie te z koncertów, które sprawiają, że możemy się poczuć jak za kulisami największych festiwali na świecie. Grzechem byłoby nie wspomnieć o ścieżce dźwiękowej, która wpada do głowy już po pierwszym przesłuchaniu i naprawdę ciężko się od niej uwolnić. W dodatku utwory stanowią integralną część fabuły, sprawnie dopełniając ukazaną historię. 

"Narodziny gwiazdy"

Oglądając „Narodziny gwiazdy” i rozmyślając o szansach tegoż filmu w przyszłorocznych Oscarach pomyślałam jak wiele ma on wspólnego ze wspaniałą „Zimną wojną”. Choć niektórym to porównanie może wydać się niedorzeczne, w moim odczuciu film Bradley’a Coopera jest kolorowym, mainstreamowym i łatwiejszym w odbiorze odpowiednikiem artystycznego dzieła Pawła Pawlikowskiego. W końcu oba filmy opowiadają nie tylko o młodej, utalentowanej dziewczynie, która pragnie śpiewać i starszym mężczyźnie, który postanawia pomóc jej zrealizować marzenia, ale także o pięknej, choć zgubnej miłości, która na zawsze odmieniła ich życia. Oczywiście każdy ze wspomnianych filmów ma inny wydźwięk, klimat, a przede wszystkim tło fabularne, oba jednak czarują i opierają się na podobnym schemacie, choć zupełnie inaczej do niego podchodzą. I choć „Narodziny gwiazdy” są dobrym i przyjemnym filmem, który polecam każdemu, to z czystą przyjemnością stwierdzam, iż dla mnie „Zimna wojna” bije go na głowę.

"Narodziny gwiazdy"

„Narodziny gwiazdy” nie wprowadzają do kinematografii nic nowego, to po prostu kolejny muzyczny melodramat, pełen banałów wałkowanych od lat. Nie zmienia to jednak faktu, że produkcja hipnotyzuje i nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. To film wzruszający, chwytający za serce i choć banalny to przez długi czas pozostaje w głowie, podobnie jak muzyka w nim zasłyszana. „Narodziny gwiazdy” zdobyły moje serce. Czy zdobędą również Wasze? Idźcie do kina i przekonajcie się sami. Gorąco polecam.


Moja ocena: 7,5/10

"Narodziny gwiazdy"



Źródło zdjęć: http://www.astarisbornmovie.net, https://www.imdb.com,


1 komentarz: