Od wieków eksperymenty społeczne fascynowały uczonych, pragnących zgłębić ludzką psychikę. Choć tytułowy bohater filmu "Angelo" nigdy nie został wprost nazwany obiektem takowych badań to ciężko wyzbyć się wrażenia, że nim był. Najnowszy film Markusa Schleinzera porusza tym samym kwestie człowieczeństwa, rasizmu czy niewolnictwa.
"Angelo" to oparta na faktach historia Angela Solimana, czarnoskórego niewolnika przybyłego do Europy. Chłopiec jako dziecko trafił na dwór hrabiny, a następnie na wiedeńskie salony, gdzie stał się sensacją. Wysoko postawieni arystokraci traktowali go jak obiekt eksperymentu, którego celem było "zrobienie z niego człowieka". Uczyli go więc recytować, grać na flecie, nosić się elegancko, występować na scenie ku ich uciesze, sprawdzając tym samym na ile ten przybysz może się do nich upodobnić.
"Angelo" to opowieść o człowieku pozbawionym prawa do życia według własnych zasad, podzielona na trzy części, prezentujące nam najważniejsze etapy w życiu bohatera od młodości po podeszły wiek. Choć Angelo na pozór zostaje uratowany przed niewolnictwem i tak ostatecznie staje się więźniem arystokratów, którzy za wszelką cenę chcą go upodobnić do siebie. Biali możnowładcy nie przygarniają czarnoskórego chłopca aby mu pomóc i zapewnić dobre życie, robią to aby czuć się lepiej sami ze sobą, aby móc pozować na ludzi dobrodusznych i tolerancyjnych. Tak naprawdę i tak robią z bohatera niewolnika, jednak na własnych zasadach, mającego iluzję wolności i dobrobytu. Mimo że Angelo nie jest traktowany jak typowy niewolnik to nie jest również postrzegany jako człowiek lecz jak obiekt eksperymentu, twór do kształtowania na dowolny sposób, obiekt z którym mogą zrobić co im się tylko podoba. Nie biorą nawet pod uwagę, że ma on własny charakter czy pragnienia. Mimo że Angelo nie jest traktowany jak typowy niewolnik to nie jest również postrzegany jako człowiek lecz jak obiekt eksperymentu, twór do kształtowania na dowolny sposób, obiekt z którym mogą zrobić co im się tylko podoba. Nie biorą nawet pod uwagę, że ma on własny charakter czy pragnienia. Nikt nie interesuje się chłopcem i jego wolą, jest on marionetką w rękach swoich Panów, ich kolejną zachcianką, egzotyczną zabawką. U arystokratów brak ludzkich odruchów, reprezentują nieludzkie traktowanie czarnoskórych przez ich białych panów.
Film zrealizowano w formacie 4:3, który w połączeniu z surowymi kadrami jeszcze bardziej podkreśla poczucie zniewolenia i ograniczenia wolności. Świetnie wypadają sceny licznych występów Angela. Zachwycają w nich kostiumy oraz scenografie stanowiące ozdobę tego dość surowego obrazu. Na pewno na uwagę zasługuje także aktorstwo. Alba Rohrwacher w roli hrabiny wypada wybitnie, z kolei Lukas Milo w roli cesarza zachwyca licznymi monologami, będącymi prawdziwą perełką filmu. Filmowi brak jednak właściwego tempa, im dalej tym ciężej walczyć ze znużeniem. Sporo tu nic nie wnoszącego bełkotu, a sam film to trochę zlepek przypadkowych scen, przez co ciężko zaangażować się w historię Angela, która w moim odczuciu została tutaj zmarnowana. I być może to kwestia tego, że nie przepadam za filmami kostiumowymi, ten jednak jest wyjątkowo ciężko strawny.
Niezależnie od wad i zalet "Angelo" stanowi świetny komentarz do współczesnej sytuacji w Europie. Choć niewolnictwo to już przeszłość nadal jednak możemy spotkać różne oznaki rasizmu. Ciężko także nie odnieść tego filmu do obecnej sytuacji uchodźców, którzy każdego dnia przybywają na nasz kontynent w poszukiwaniu schronienia i lepszego życia oraz do naszego stosunku wobec nich.
Moja ocena: 6/10
Źródło zdjęć: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
0 komentarze:
Prześlij komentarz