W tym tygodniu dzięki uprzejmości HBO Polska miałam przyjemność uczestniczyć w premierowym pokazie pierwszego odcinka drugiego sezonu serialu „Westworld”, w związku z tym postanowiłam się z Wami podzielić moją opinią na temat pierwszego sezonu oraz wrażeniami po premierowym odcinku nadchodzącej serii. Oczywiście bez spoilerów!
„Westworld” to serial produkcji HBO luźno oparty na filmie z
1973 roku o tym samym tytule. Przedstawia on park rozrywki, gdzie bogaci ludzie
mogą bez przeszkód dawać upust najbardziej skrytym pragnieniom, realizować
mroczne i nielegalne w normalnym świecie fantazje.
Produkcja ta to swego rodzaju połączenie „Ex Machiny” z „Łowcą
Androidów”, a nawet „Truman Show”, osądzone na dzikim zachodzie. Brzmi
intrygująco i takie też jest. Znajdziemy tu też wszystko do czego przyzwyczaiły nas seriale
HBO, czyli nagość, krew, brutalność. Serial, podobnie jak inne produkcje HBO, początkowo
rozkręca się w dość powolnym tempie. Jego powolność jednak w żadnym stopniu nie
jest wadą, bowiem za jej sprawą możemy skupić się na sednie serialu, zamiast
gonić za coraz to nową sensacją. W
dodatku, jeśli wykażemy się odrobiną cierpliwości, to czeka nas prawdziwa jazda
bez trzymanki z kulminacją w finałowym, doprawdy wystrzałowym odcinku.
„Westworld” wyróżnia się na tle pozostałych seriali, które
producenci dostarczają nam w ostatnim czasie, pod wieloma względami. Odcinki są
stonowane, raczej nie uraczymy tutaj cliffhangerów po każdym epizodzie, które
skłaniałyby nas do pędzenia za historią, w zamian uzyskamy spójną opowieść, bardziej
przypominającą jedenastogodzinny film aniżeli serial.
Mimo to produkcja serwuje nam liczne twisty akcji, jednak
nie one są tu najważniejsze. Istotniejsze są mocno nakreślone, niejednoznaczne
postacie, przemyślane dialogi, wspaniała scenografia i fenomenalnie wpasowująca
się muzyka z wersjami instrumentalnymi słynnych utworów na czele. Audiowizualnie
„Westworld” to majstersztyk!
Serial świetnie odnosi się do koncepcji przedstawionych już
w innych produkcjach czy książkach oraz stawia wiele pytań dotyczących ludzkiej
natury, człowieczeństwa, rozwoju sztucznej inteligencji, granic pomiędzy jednym
a drugim, a także skłania do kwestionowania otaczającej nas rzeczywistości. Mimo to „Westworld” jest łatwo strawne, stawiane pytania są
stosunkowo proste do analizy, brak tu skomplikowanych teorii, które męczyły by
nas po nocach, oczywiście o ile uważnie będziemy śledzić każdy z odcinków. Twórcy w ciekawy sposób dawkują informację przekazywane
widzom, generując w ten sposób liczne pytania i sprawiając frajdę wynikającą z początkowej
niewiedzy i stopniowego poznawania świata oraz odkrywania coraz to nowych
tajemnic.
Na ekranie ujrzymy całą plejadę gwiazd, zarówno tych
młodszych ( Evan Rachel Wood, Rodrigo Santoro, Tessa Thompson, Ben Barnes ),
jak i starszych ( Anthony Hopkins, Ed Harris). Każdy odnajduje się w swojej
roli i świetnie radzi z postawionym przez twórców wyzwaniem. Najbardziej
wyróżnia się przyprawiający o ciarki Ed Harris, lekko zagubiony Jeffrey Wright
oraz sypiący złotymi myślami jak z rękawa Anthony Hopkins w roli twórcy
futurystycznego parku.
Pierwszy sezon „Westworld” to jedna z najciekawszych i
najbardziej ambitnych propozycji jakie w ostatnim czasie zaserwowali nam
rozmaici producenci seriali, skupiająca się wokół niebanalnej fabuły oraz
wyśmienitej realizacji.
Muszę jednak przyznać, że ostatni odcinek pierwszego sezonu
wydał mi się na tyle świetną kulminacją fabuły, że kręciłam nosem na wiadomość
o powstaniu kolejnego sezonu. Otwarte zakończenie jakie zaserwowała nam
premierowa seria było dokładnie tym czego oczekiwałam, pozostawiało wiele
niedopowiedzeń, które zważywszy na ogólny wydźwięk serialu, skłaniający nas do
refleksji i kwestionowania pewnych realiów, idealnie wpasowywało się w historię i
zostawiło miejsce na własne wnioski.
Czy premierowy odcinek drugiego sezonu zmienił moje postrzeganie?
Jak najbardziej tak. Pokazał, że twórcy dobrze wiedzą co robią i jaką ścieżką
chcą podążać, a także rozbudził ochotę na więcej.
A jak zapowiada się nadchodzący sezon? Myślę, że dostarczy
nam równie wiele emocji co sezon pierwszy, jednak bardziej spotęgowanych. Na
pierwszy rzut oka widać, że w tym sezonie będzie więcej wszystkiego. Więcej
krwi, więcej brutalności, więcej akcji, a także więcej humoru. I to właśnie te
humorystyczne wstawki najbardziej mnie urzekły w premierowym odcinku. Są
subtelne, jak oczko puszczone w stronę widza, rozładowują gęstą atmosferę
panującą na ekranie już od pierwszych minut. Myślę też, że w drugiej serii nie
grozi nam nuda, bowiem od początku trafiamy w sam środek wydarzeń. Już w
pierwszym odcinku możemy dostrzec, że tempo nadchodzącego sezonu będzie
zdecydowanie szybsze, a twórcy w głównej mierze będą chcieli zaprezentować nam
przemiany zachodzące w poszczególnych bohaterach.
Strona techniczna w dalszym ciągu pozostaje bez zarzutu, na
dużym ekranie serial prezentował się fenomenalnie, dostrzec można było precyzję
z jaką jest tworzony i napawać się pięknymi zdjęciami, a soundtrack w dalszym
ciągu przyprawia o ciarki i zachwyca.
Chaos przejmuje kontrolę, jednak w przypadku produkcji HBO
chaos ten jest w pełni kontrolowany i perfekcyjnie rozegrany, stacja po raz
kolejny nie zawiodła, bowiem pierwszy odcinek nadchodzącej serii jest
intrygujący i intensywny, sprawia że chcemy więcej. Nie zapominam jednak, że to
dopiero początek, kolejnych dziewięć, lepszych lub gorszych, odcinków dopiero
przede mną, tak więc z oceną zaczekam do końca sezonu.
Moja ocena sezonu pierwszego: 8/10
Premierowy odcinek drugiego sezonu "Westworld" obejrzeć będziecie mogli już 23 kwietnia o godzinie 3:00 (powtórka o 20:10) na HBO oraz na HBO GO, dostępnego od niedawna bez zbędnych zobowiązań i umów z operatorami.
Źródło zdjęć: https://www.imdb.com, http://www.comingsoon.net/, https://tvshow.guru
Sezon ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuń