W minioną niedzielę swój finał miał najnowszy serial produkcji Canal+ Polska pod tytułem „Kruk. Szepty słychać po zmroku”. To ciężki thriller, którego akcja toczy się wokół trzech spraw kryminalnych oraz demonów z przeszłości. Czy najnowszy serial od Canal+ Polska jest pozycją wartą uwagi? A może okazał się zupełnym nieporozumieniem jak drugi sezon „Belfra”? O tym za chwilę.
Akcja „Kruka” toczy
się na Podlasiu, gdzie odbywa się nielegalny przemyt papierosów. Oddelegowany
do tej sprawy zostaje inspektor kryminalny Adam Kruk, który powraca w rodzinne
strony i postanawia rozprawić się ze swoją mroczną przeszłością, a także
rozwikłać tajemnicze porwanie nastoletniego chłopca.
Historia przedstawiona w „Kruku” opowiadana jest dwutorowo. Twórcy
pokazują nam nie tylko obecne wydarzenia, ale także wplatają wspomnienia z
dzieciństwa głównego bohatera. Ukazane retrospekcje w świetny sposób
uzupełniają historię i w głównej mierze to one stanowią podpowiedzi dla widza,
które mają go naprowadzić na rozwiązanie całej zagadki.
Miejsce akcji ma spory wpływ na ogólny wydźwięk serialu, w
dużej mierze to właśnie ono kształtuje klimat serialu. Tak jak „Wataha”
zaserwowała nam surowy i niebezpieczny obraz Bieszczadów, tak „Kruk” ukazuje szare,
przytłaczające i tajemnicze Podlasie, które oczami twórców, nie jest wymarzonym
miejscem do zamieszkania. Nie znajdziemy tam słońca czy kolorowych kwiatków, a wszechobecne
przygnębienie udziela się nie tylko bohaterom, ale również nam.
W przeciwieństwie do „Belfra”, który skupiał się jedynie
wokół sprawy morderstwa, „Kruk” porusza znacznie trudniejsze tematy i jest
produkcją bardziej wymagającą. Poza warstwą kryminalną, która na pierwszy rzut
oka jest główną fabułą serialu, nawiązuje również do chorób psychicznych, a
także nadużyć wobec nieletnich, bezprawia na szczeblach lokalnej władzy.
To jedna z najlepszych polskich produkcji od lat. Swoim
poziomem dogoniła seriale od HBO Polska, takie jak „Wataha” czy „Pakt”, a „Belfra”,
czyli wcześniejszą propozycję od Canal+ Polska, pozostawiła daleko w tyle.
Od pierwszych minut zachwycają świetne zdjęcia autorstwa
Witolda Płóciennika i Jana Holoubeka, sprawiające że mroczny klimat przenika
wprost do naszych domów. Idealnym ich dopełnieniem jest wywołująca ciarki i zapadająca w pamięć muzyka stworzona przez
Bartosza Chajdeckiego, z fantastyczną „Kołysanką Kruka” na czele. Jak świetnie
wypada to połączenie widać już w interesującej czołówce.
Kolejną mocną stroną serialu jest doborowe aktorstwo. Michał
Żurawski w duecie z Cezarym Łukaszewiczem to czyste złoto, największe wrażenie
jednak wywarł na mnie fenomenalny Marcin Bosak, którego aż chce się więcej!
Produkcja nie uchroniła się jednak przed wadami. Główną jest,
jak w większości polskich filmów i seriali, udźwiękowienie. Bohaterowie szepczą
sobie coś pod nosem, niektóre dialogi są naprawdę ciężkie do usłyszenia i choć
nie jest tragicznie, to wciąż nie jest to poziom, którego bym oczekiwała.
Scenariusz, autorstwa Jakuba Korolczuka, choć doprawdy dobry,
jest jak na mój gust zbyt przewidywalny. Jest też kilka drobnych aspektów (jak
chociażby rozpoczynanie pewnych wątków, a później ich całkowite pomijanie), do
których można by się było przyczepić. Jednak w ogólnym rozrachunku fabuła
wciąga i się klei, a w połączeniu z wyśmienitą reżyserią Macieja Pieprzycy,
którego każdą kolejną produkcję od czasu „Chce się żyć” wyczekuję z niemałą
ekscytacją, stawia poprzeczkę naprawdę wysoko.
Warto zaznaczyć, że serial tworzy spójną historię, a pominięcie
choć jednego odcinka sprawi, że zgubimy się w fabule. Moim zdaniem jest to
produkcja wprost stworzona do tego aby obejrzeć ją na raz w jeden wieczór, jak
sześciogodzinny film. I choć serial zdobył moje uznanie to mam szczerą
nadzieję, iż twórcy poprzestaną na pierwszym sezonie. Nie ma sensu kontynuować,
a tym bardziej przypadkiem popsuć, czegoś co jest świetnie zakończoną historią.
„Kruk. Szepty słychać po zmroku” pokazuje, że polscy twórcy,
jeśli tylko chcą i naprawdę się postarają, to mogą dorównać swoim kolegą zza granicy,
bowiem najnowszy serial Canal+ Polska nie ma się czego wstydzić, a dla wielu
powinien być wzorem do naśladowania. Jeśli więc szukacie wciągającej, mrocznej
fabuły, podobała Wam się „Wataha” czy „Pakt” lub chcecie się przekonać do
polskich produkcji, to jest to pozycja dla Was. Ja z kolei już nie mogę się
doczekać „Nielegalnych”, czyli kolejnego serialu od Canal+ Polska i nie pozostaje
mi nic innego jak mieć nadzieję, że i tym razem twórcy nie zawiodą.
Moja ocena: 8/10
Źródło zdjęć: https://kruk.canalplus.pl/
Brzmi świetnie! Muszę koniecznie go nadrobić.
OdpowiedzUsuń