Blog o filmach, serialach i szeroko pojętej kinematografii.

środa, 12 września 2018



Skończyły się wakacje, wielkimi krokami zbliża się jesień, a co za tym idzie kończy się sezon ogórkowy w kinach. W najbliższym czasie do repertuaru zawita wiele od dawna oczekiwanych produkcji, często pretendentów do przyszłorocznych Oscarów. I tak już 14 września na ekranach zadebiutuje film „Czarne bractwo. BlacKkKlansman” w reżyserii Spike’a Lee. Czy najnowszy film reżysera słusznie otrzymał kilkuminutową owację na stojąco podczas światowej premiery na Festiwalu Filmowym w Cannes? O tym w dalszej części recenzji.



„Czarne bractwo. BlacKkKlansman” to film oparty na prawdziwych wydarzeniach, którego akcja toczy się na początku lat siedemdziesiątych w Colorado Springs. Opowiada on historię pierwszego czarnoskórego detektywa w miejscowym departamencie policji. Dążący do osiągnięcia sukcesu mężczyzna decyduje się zinfiltrować, rosnący w sile, Ku Klux Klan. Wraz z kolegami z grupy dochodzeniowej przenikają do organizacji w celu jej rozpracowania.


Film fantastycznie ukazuje trudne realia czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych Ameryki w latach 70., dotyczący ich brak akceptacji ze strony współpracowników i przypadkowych ludzi, walkę o przetrwanie i własne prawa. Co ważne ukazuje prześladowanie nie tylko na tle rasowym, ale i religijnym, przedstawiając szerokie spektrum tegoż problemu.  Niewątpliwym atutem produkcji jest także ukazanie, że radykalne poglądy, po obu stronach barykady, nigdy nie prowadzą do niczego dobrego. Spike Lee podszedł jednak do tematu z zaskakującym dystansem i skupił się w dużej mierze na podkreślaniu absurdów takiego postępowania, ośmieszając niektóre zachowania i postacie oraz sprawiając, że widz śmieje się z ich głupoty.


Film jest niezwykle wyważony, zaskakujące z jaką łatwością udało się twórcą przedstawić tak trudny temat w tak przystępny i stosunkowo lekki sposób.  Choć „Czarne bractwo. BlacKkKlansman” momentami bywa mocne, to jednocześnie bawi i dostarcza scen akcji. Nie brakuje w nim ironii i momentami ostrej satyry. Fantastyczne było obserwowanie jak dobrze ludzie się bawią podczas seansu tego na pozór ciężkiego filmu.


I choć, jak już wspomniałam, w produkcji nie brakuje scen komediowych to mocna, dokumentalna końcówka filmu uświadamia, że rasizm wciąż jest na świecie ogromnym problemem, a nie tylko wytworem wyobraźni twórców czy bolesnym wspomnieniem, a kwestie poruszane w produkcji nadal są aktualne. W tym kontekście równie istotne co sama fabuła jest odniesienie do aktualnej sytuacji i polityki Donalda Trumpa. Spike Lee momentami wręcz sugeruje, że obecny prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki nie różni się niczym od Ku Klux Klanu i tym samym dzisiejsza Ameryka zmierza w identycznym kierunku, budując coraz to kolejne mury pomiędzy rasami i religiami.


Na ekranie ujrzymy naprawdę wyśmienite aktorstwo. John David Washington dorównuje talentem swojemu słynnemu ojcu, a w połączeniu z Adamem Driverem tworzą świetny duet, jeden z lepszych jakie widziałam ostatnimi czasy na ekranie. Trochę tylko szkoda, że wspólnie mają tak niewiele scen. Moje serce podbił także Topher Grace w roli Davida Duke’a i jego epickie rozmowy przez telefon, które rozbawiły mnie do łez.


Idąc do kina najbardziej obawiałam się, że film okaże się zbyt patetyczny czy wyniosły, twórcy jednak podeszli do niego i przedstawionej w nim historii z wielkim dystansem i chwała im za to, bowiem dzięki temu „Czarne bractwo. BlacKkKlansman” zaskakuje, wciąga i ogląda się go z niebywałą przyjemnością. Wszystko to sprawiło, że wyszłam z kina naprawdę zachwycona i z czystym sumieniem mogę przyznać, że to najlepszy film Spike’a Lee od czasu „25. godziny”. Idźcie i oglądajcie, bo naprawdę warto!

Moja ocena: 8/10



Źródło zdjęć: https://www.imdb.com, http://www.wbur.org/hereandnow/2018/08/16/blackkklansman-how-much-is-true,
 https://www.express.co.uk/entertainment/films/1001111/BlacKkKlansman-true-story-Spike-Lee-movie-how-much-is-true

1 komentarz:

  1. Ciekawy blog. Jestem pewny ,że na ten blog wejdzie bardzo dużo osób.

    OdpowiedzUsuń