„Ciemno, prawie noc” to książka autorstwa Joanny Bator, wyróżniona Nagrodą Literacką Nike. Już 22 marca na ekrany naszych kin zawita adaptacja tej powieści w reżyserii Borysa Lankosza z Magdaleną Cielecką i Marcinem Dorocińskim w rolach głównych. Z tej okazji w księgarniach pojawiło się nowe wydanie tej powieści z zachwycającą Magdaleną Cielecką na okładce. W oczekiwaniu na seans nadrobiłam czytelnicze zaległości i przychodzę do Was z recenzją tej mrocznej i wielowątkowej historii.
Uwielbiam czytać wszelkiej maści thrillery i kryminały. Najczęściej,
co dość oczywiste, sięgam po te skandynawskie, jednak dziełami polskich autorów
również nie pogardzę. Szczególnie jeśli powieść wyszła spod pióra kobiety, a
jej bohaterką jest dziennikarka z mroczną przeszłością. A jeśli do tego wciąga
od pierwszych stron to już w ogóle jestem w niebie.
Główną bohaterką książki „Ciemno, prawie noc” jest
reporterka Alicja Tabor, która po latach nieobecności wraca do rodzinnego
Wałbrzycha. W mieście, w którym dorastała dzieją się niepokojące rzeczy –
znikają dzieci, zwierzęta są mordowane, a mieszkańcy oszaleli na punkcie
podejrzanego proroka i jego następcy. Bohaterka ma za zadanie napisać reportaż
na temat zaginionych dzieci, podczas pracy nad nim zaczyna jednak odkrywać
bolesne fakty dotyczące własnej przeszłości.
To książka niezwykle wielowątkowa, łącząca kryminał z dramatem,
a nawet fantastyką, bowiem wiele tu wątków opartych na miejskich legendach i
baśniach. Tym sposobem mamy tu wszystko – zaginione dzieci, proroka
namaszczonego przez Matkę Boską Bolesną, martwe zwierzęta, rodzinne tragedie,
przemoc, wojenne oraz powojenne wspomnienia, księżną Daisy, poszukiwaczy
skarbów, a nawet gorący romans. I o dziwo wszystko to ma ręce i nogi, a czytając
nie czujemy się zagubieni.
„Ciemno, prawie noc” to powieść nie tylko o rozwiązywaniu
tajemnicy zaginionych dzieci, ale przede wszystkim opowieść o trudnej walce z
demonami przeszłości, własnym lękiem i słabościami. To także swoista, zaskakująco
aktualna karykatura polskiego społeczeństwa. Jednak na tle czarnego humoru realistycznie
przedstawiająca niziny społeczne, a przede wszystkim wykolejeńców bez pracy,
zatracających się w alkoholu i szerzących patologię, sprowadzając na świat liczne
potomstwo, którym nikt się nie zajmie. Nade wszystko to powieść o istocie zła,
jego wielu twarzach, wpływie na człowieka i jego całe życie oraz o wiecznej walce
z tym złem, mimo braku sił.
Joanna Bator znakomicie bawi się językiem, stylizując
słownictwo i dodając mu właściwą dla danej chwili i postaci manierę, sprawiając
tym, że powieść jest jeszcze bardziej realistyczna. I to właśnie ten realizm, a
także niezwykła szczegółowość i dopracowanie w każdym calu są najmocniejszymi elementami
książki. Do tego wciągająca od
pierwszych stron fabuła, ciekawa, pełnokrwista bohaterka i mamy jeden z
lepszych polskich kryminałów, który wymyka się wszelkim schematom. Doprawdy nie
wiem, dlaczego ta książka wpadła w moje ręce dopiero teraz. Jeśli jeszcze nie
mieliście okazji przeczytać „Ciemno, prawie noc” to gorąco Wam polecam tę
pozycję, najlepiej jeszcze przed seansem zbliżającej się adaptacji.
A tutaj zwiastun filmu, jeśli jeszcze nie widzieliście:
Źródło zdjęć: Grupa Wydawnicza Foksal
Szkoda, że nie ma komentarzy. To naprawdę jest bardzo źle.
OdpowiedzUsuń