Blog o filmach, serialach i szeroko pojętej kinematografii.

czwartek, 21 marca 2019




„Ciemno, prawie noc” to książka autorstwa Joanny Bator, wyróżniona Nagrodą Literacką Nike. Już 22 marca na ekrany naszych kin zawita adaptacja tej powieści w reżyserii Borysa Lankosza z Magdaleną Cielecką i Marcinem Dorocińskim w rolach głównych. Z tej okazji w księgarniach pojawiło się nowe wydanie tej powieści z zachwycającą Magdaleną Cielecką na okładce. W oczekiwaniu na seans nadrobiłam czytelnicze zaległości i przychodzę do Was z recenzją tej mrocznej i wielowątkowej historii.




Uwielbiam czytać wszelkiej maści thrillery i kryminały. Najczęściej, co dość oczywiste, sięgam po te skandynawskie, jednak dziełami polskich autorów również nie pogardzę. Szczególnie jeśli powieść wyszła spod pióra kobiety, a jej bohaterką jest dziennikarka z mroczną przeszłością. A jeśli do tego wciąga od pierwszych stron to już w ogóle jestem w niebie.

Główną bohaterką książki „Ciemno, prawie noc” jest reporterka Alicja Tabor, która po latach nieobecności wraca do rodzinnego Wałbrzycha. W mieście, w którym dorastała dzieją się niepokojące rzeczy – znikają dzieci, zwierzęta są mordowane, a mieszkańcy oszaleli na punkcie podejrzanego proroka i jego następcy. Bohaterka ma za zadanie napisać reportaż na temat zaginionych dzieci, podczas pracy nad nim zaczyna jednak odkrywać bolesne fakty dotyczące własnej przeszłości.

To książka niezwykle wielowątkowa, łącząca kryminał z dramatem, a nawet fantastyką, bowiem wiele tu wątków opartych na miejskich legendach i baśniach. Tym sposobem mamy tu wszystko – zaginione dzieci, proroka namaszczonego przez Matkę Boską Bolesną, martwe zwierzęta, rodzinne tragedie, przemoc, wojenne oraz powojenne wspomnienia, księżną Daisy, poszukiwaczy skarbów, a nawet gorący romans. I o dziwo wszystko to ma ręce i nogi, a czytając nie czujemy się zagubieni.

„Ciemno, prawie noc” to powieść nie tylko o rozwiązywaniu tajemnicy zaginionych dzieci, ale przede wszystkim opowieść o trudnej walce z demonami przeszłości, własnym lękiem i słabościami. To także swoista, zaskakująco aktualna karykatura polskiego społeczeństwa. Jednak na tle czarnego humoru realistycznie przedstawiająca niziny społeczne, a przede wszystkim wykolejeńców bez pracy, zatracających się w alkoholu i szerzących patologię, sprowadzając na świat liczne potomstwo, którym nikt się nie zajmie. Nade wszystko to powieść o istocie zła, jego wielu twarzach, wpływie na człowieka i jego całe życie oraz o wiecznej walce z tym złem, mimo braku sił.

Joanna Bator znakomicie bawi się językiem, stylizując słownictwo i dodając mu właściwą dla danej chwili i postaci manierę, sprawiając tym, że powieść jest jeszcze bardziej realistyczna. I to właśnie ten realizm, a także niezwykła szczegółowość i dopracowanie w każdym calu są najmocniejszymi elementami książki.  Do tego wciągająca od pierwszych stron fabuła, ciekawa, pełnokrwista bohaterka i mamy jeden z lepszych polskich kryminałów, który wymyka się wszelkim schematom. Doprawdy nie wiem, dlaczego ta książka wpadła w moje ręce dopiero teraz. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać „Ciemno, prawie noc” to gorąco Wam polecam tę pozycję, najlepiej jeszcze przed seansem zbliżającej się adaptacji.

A tutaj zwiastun filmu, jeśli jeszcze nie widzieliście:







Źródło zdjęć: Grupa Wydawnicza Foksal


1 komentarz: