Już 22 marca na ekrany naszych kin zawita doceniony na festiwalu w Cannes i nominowany do Złotego Globu „Girl”. Pełnometrażowy debiut reżyserski Lukasa Dhonta to poruszająca opowieść o młodej dziewczynie uwięzionej w ciele chłopaka.
„Girl” to inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, belgijski
dramat o nastoletniej Larze, która choć urodziła się jako chłopak, z całych sił
pragnie stać się prawdziwą kobietą. Innym marzeniem, tej wyjątkowej dziewczyny,
jest zostanie baleriną, na co piętnastolatka ciężko pracuje każdego dnia. I to
właśnie jej zmagania w nowej szkole tanecznej, z dopiero co poznanymi
rówieśnikami, stanowią tło dla walki o bycie prawdziwą sobą i procesu
przekształcania ciała.
To film o poszukiwaniu siebie, swoich preferencji,
podejmowaniu pierwszych ważnych decyzji, a przede wszystkim o ogromnej odwadze
na bycie prawdziwą sobą. Nie można jednak zapomnieć, że to również historia o
pasji, dążeniu do celu i spełnianiu marzeń, nawet tych najskrytszych, dzięki determinacji
i ciężkiej pracy.
Bohaterka produkcji zmaga się nie tylko z trudnym i bolesnym
okresem dorastania, ale przede wszystkim z ograniczeniami otaczającego nas
świata, wolno postępującym procesem przemiany, brakiem akceptacji samej siebie,
ciężkimi treningami i zagubieniem wśród rówieśników. Nowo poznani znajomi, choć
na pozór nie wykluczają Lary ze względu na jej odmienność, nie zawsze wiedzą,
jak odnaleźć się w tej niecodziennej sytuacji, często stawiając dziewczynę w
niekomfortowej sytuacji. Wszystko to sprawia, że Lara czuje się jak w klatce, z
której nie może się wydostać, uwięziona we własnym ciele, którego nie chce i
nie akceptuje. Przez to tkwi w jednym punkcie, zamiast cieszyć się życiem i
korzystać z młodości, patrzy jak życie mija w oczekiwaniu na operację, która
jej zdaniem wszystko odmieni.
To dość trudna historia, nie tylko dla głównej bohaterki,
ale i dla jej bliskich, co w filmie zostało świetnie ukazane. Młodszy brat dziewczyny, wydaje się w tym wszystkim najbardziej zagubiony, nie wszystko jeszcze rozumie i odnalezienie się w nowej sytuacji okazuje się dla niego problematyczne. Natomiast ojciec Lary, choć
z całych sił wspierający i pełen empatii, ma momenty zwątpienia spowodowane
zmartwieniem i ogromną troską o swoje dziecko. Jest to jednak świetnie ukazana
relacja rodzica z dzieckiem, która dla wielu może stać się wzorem godnym
naśladowania.
„Girl” to jednak nie tylko ciekawa fabuła. Na ogromne
pochwały zasługuje odtwórca głównej roli Victor Polster, słusznie nagrodzony za
tę role w trakcie festiwalu w Cannes. To głównie za jego sprawą wierzymy w całą
historię. „Girl” to także świetnie sfilmowane sceny baletu. Przy coraz to
kolejnych piruetach nawet widzom może zakręcić się w głowie, co tylko pogłębia
współodczuwanie całej historii.
To film zaskakująco piękny i subtelny, podążający własną
ścieżką, opowiadający o osobach transpłciowych w innym ujęciu niż dotychczas.
Skupiający się nie tyle na braku akceptacji ze strony społeczeństwa, co na
braku samoakceptacji. Na próżno tu szukać psychologicznego bełkotu czy
moralizatorskich banałów. I całe szczęście, gdyż dzięki temu nie popada w
zbędny patos. „Girl” jest ponadto filmem stosunkowo cichym, bowiem większość dramatów
toczy się tutaj bez słów, wewnątrz skrytej bohaterki. Nie brakuje w nim jednak
momentów wręcz szokujących, bardzo dosadnych i głęboko poruszających,
uświadamiających o jak wielkim cierpieniu jest to produkcja.
To bez wątpienia niebanalna produkcja, która dla niektórych
może okazać się kontrowersyjna, mnie chwyciła za serce i utkwiła w mojej głowie
na naprawdę długi czas. To zdecydowanie film potrzebny w obecnych czasach,
przełamujący kolejne tematy tabu z niespotykanym wdziękiem. Otwierający oczy i zwracający
naszą uwagę na problemy innych.
Moja ocena: 7/10
Źródło zdjęć: materiały prasowe Stowarzyszenia Nowe Horyzonty
0 komentarze:
Prześlij komentarz